sobota, 1 grudnia 2012

grudzień... już czas!

...nie-biegania czas trwa od dawna, od "za dawna"... od Biegu 7 Dolin w Krynicy we wrześniu 2011 roku
czyli od prawie niepamiętnych już czasów.
Niepamiętnych bo zapomnienie biegania okazało się szybkie, a bolesne i przykre w "skutkach"
- bo biegania można się oduczyć i zapomnieć, jak się biega, żeby biegać normalnie, swobodnie i bez dyszenia jak parowóz.
Było, jak było. Niewyleczone kontuzje, fizjoterapeuci, guru z Belgii, specjalistyczne metody takie i inne.
Dużo straconego czasu i brak efektu naprawy i poprawy.
A skoro ponad rok nie-biegania i wizyty u poleconych specjalistów nie "uzdrowiły", tego co się we mnie popsuło to... może i kolejni mega poleceni specjaliści powinni wkroczyć, a może bez ich wkraczania spróbować coś sportowego robić i ... może "kontuzje" i to, co boli wcale od treningu bardziej nie będzie bolało. Może tak, może nie-tak. I może bardzo nierozsądne ale...
Tak, zaczynam "trening"!
Trening to duże słowo:) Zaczynam "coś" robić sportowego. Czas już, czas!
Grudzień, zima - dobry, "najlepszy" czas na start:)
więc...biorę się za naprawianie siebie, mojej "formy" ;)
i.......................wierzę, że to najlepsze moje postanowienie w decyzjach wszelakich ostatniego czasu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz